Chyba będę musiał pokrótce wyjaśnić całą sytuację. Tak więc: W poszukiwaniu wymarzonego miejsca specjalizacyjnego, znalazłem ofertę etatu za całkiem przyzwoite pieniądze na totalnym zadupiu. Przez pół roku mówiono mi, że etat czeka, wszystko pięknie ładnie. Na tydzień przed składaniem papierów, dyrektor powiedział mi, że jednak nie będzie etatu, mogę się jedynie starać o rezydenturę. Goła rezydentura, w miejscu w którym nie ma żadnych, ale...