Trochę przewrotny tytuł postu, ale jest grubo po północy, ja na kolejnym dyżurze, przed chwilą miałam kolejną karetkę (już nie zliczę, którą dziś) z pijanym pacjentem. Od kilku miesięcy wzbiera we mnie coraz większa niechęć do pracy w szpitalu, nie mam już siły, mam dość pracy w oddziale, beztroskiego szefa, ciężkich dyżurów, spojrzeń moich dzieci pełnych wyrzutu. Życie jest na to za krótkie... Tylko ,że "od zawsze" pracowałam w szpitalu,...