Podobno uchodźcy forsuja nasza granice a my zamiast ich przyjąc otwartymi ramionami stawiamy jakieś płoty, kładziemy drut kolczasty. Jak zwykle wykazujemy typowy katolicki brak tolerancji i olewamy przykazanie o miłosci do bliźniego. Faktycznie nie ma co sie usprawiedliwiac. Tylko nurtuje mnie jedno pytanie, jak ci biedacy doszli az tak daleko. Nie kazdy pewnie bywał na wschodniej granicy, wielu pewnie mysli, ze po rozpadzie ZSRS znikneła...