Dawno nie było naszego ulubionego tematu. Ale tym razem trochę inaczej. Jestem sobie na treningu, jak zawsze przed południem, a nawet rano, chociaż to jest, jak wiadomo, pojęcie względne. Dla mnie rano, tzn godzina o której jestem w pełni przytomna to ok.10ta. Ludzi mało, gęby się powtarzają, klima działa, optymalne 16stopni, pot po mordzie nie spływa, z kolesi też nie kapie na ławeczki, jednym słowem przyjemnie, nawet jakby...