Powolutku uspokajają mi się neuroprzekaźniki po przebodźcowaniu na ostatnim zebraniu rodziców w liceum mojego dziecka (pierwszym zebraniu, na którym byłam od 3 lat. Poważnie, po co chodzić na zebrania w liceum, jeśli jest się aspołecznym i nie ma się sił ani zamiaru być członkiem jakiegokolwiek komitetu?) Otóż przy pierwszym dziecku studniówka przebiegła mi bez większych emocji. Było wybieranie sukienki, dziecko brało udział w...