Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tego po niej. To w sumie niezbyt przyjemne, powiedziałbym nawet, że jakoś tak odruchowo przykre. Zawsze sądziłem, że mimo różnic w poglądach jednak będziemy się szanować, pomimo - niekiedy - wzajemnej krytyki. A co Wy o tym sądzicie? Miała wczoraj zły dzień? Przejdzie jej? Nie przejmować się?