Zastanawiacie się czasem nad tym co dzieje się z pacjentem po opuszczeniu drzwi Waszego gabinetu? Czy dobrze go zaopatrzyliście? Czy żyje? Czy nie przegapiliście czegoś? Szkoda, że nie ma jak sprawdzić co z nimi się dzieje… Nie wiem czy to wynika z tego, że dopiero stawiam kroki jako lekarz, między innymi mając dyżury na IP jako rezydent, ale czy kiedyś mija takie przejmowanie się?