Tego dnia Jurek i Staszek zaprosili mnie do Świerczni. Lubię te wieczorne wizyty w ich domu, te niezobowiązujące choć pełne treści, lekkie dyskusje... Postanowiłem nie jechać tam z pustymi rękami, waniliowe lody wydawały mi się odpowiednią przepustką na wczesny, letni wieczór. Zatrzymałem nissana przed Lidlem na wylocie ze Zbyszka-Zdroju do Świerczni. W wejściu zamieszanie. Ochroniarz szarpie się z jakimś osobnikiem. Czarny uniform nie...