Problem nie należy pewnie do spraw wielkiej wagi, ale na okres urlopowy może nie zrobi złego wrażenia. Chodzi o ponadnormatywne spożywanie kwaśnych produktów, oczywiście w pełni zdatnych do jedzenia oraz o upodobanie do doprawiania wszystkiego (poza kawą) kwaskiem cytrynowym lub octami (lepszej klasy - z winogron). Przeze mnie osobiście. Od bardzo dawna. Nasilone było to podczas ciąży - żarłam na maxa cytryny i grapefriuty, dopóki mi ktoś...