W jakim mechanizmie ten smalec rozsmarowywany na tulowiu dziecka i jego stopach ma pomoc w wirusowej infekcji drog oddechowych? Bo znam takiego lekarza z malego miasteczka, ktory taka "terapie" zaleca ze slowami, ze jak to nie pomoze, to trzeba bedzie dac antybiotyki. Pomijam juz, ze wirusowki same sie lecza. Ale ten smalec cuchnie. Zwlaszcza, ze lakrz zaleca zawiniecie dodatkowo dziecka w pergamin. Zatem: jak to dziala i CZY DZIALA?