Koniec tygodnia,na dworze 23 stopnie,przez następne dni luz,blus.Siedzę na tarasie,piję mohito z miętą z ogródka(już drugie),na kolację planuję szparagi z szynką szwardzwaldzką i sosem z sera pleśniowego.Ogólnie błogostan.A może wręcz przeciwnie-wszystko wbrew zdrowiu?Kto ze mną ,a kto przeciw?