Idę na cmentarz jak co roku. Zapach chryzantem i podzwanianie zniczy w torbie którą niosę. Trzecia alejka w prawo i powinienem trafić na grób bliskich. Powinienem a nie trafiam. Alejka jakby zmieniona a i grobu nie znajduję. Wracam do punktu orientacyjnego - spiżowego "Anioła Śmierci" i znowu odliczam alejki. Niby wiem, że musiałem coś pomylić ale pojawia się myśl, że moi zmarli chowają się przede mną. Może mają dość mojej głęboko ukrytej...