Nie to nie pomyłka, to nie post do działu "samotni lekarze"... Tęsknię za normalnością, marzę, żeby być lekarzem a nie urzędnikiem niższego szczebla z dyplomem akademii medycznej... Choć "tęsknię" może to niewłaściwe określenie, bo tęsknić można za czymś co było? Tymczasem pacjent (wróć - świadczeniobiorca ;)) nie przychodzi do lekarza, tylko do "biura wydawania skierowań i zaświadczeń" i zamiast "Dzień dobry" jest koncert życzeń - chcę...