Pierwszy raz zdarzył mi się jakieś 20 lat temu, chyba zadławiłam się własną śliną. Mieszkałam wówczas na odludziu, w domku na skraju lasu, była sama w domu, myślałam, że umrę. Pocieszałam się, że jak stracę przytomność, to mięśnie się rozluźnią i oddech mi wróci. Położyłam się, żeby nie upaść i nie zrobić sobie krzywdy. Skurcz minął dość szybko. Niedługo potem pojechałam do domu rodzinnego. Mama robiła akurat soki owocowe i przez pomyłkę...