Daleki jestem od błędu Arystotelesa, który interpretował obserwacje w taki sposób aby były zgodne z pewnymi teoriami. Zróbmy odwrotnie - zabawmy się w układankę. Niektóre elementy mamy już na stole - leżą przed nami, nie pozostawiając miejsca na żadne interpretacje i domysły. Do tych kawałków mamy dopasować jedną z dwóch (z grubsza) hipotez: tę o "zamachu" albo tę o "zwykłej katastrofie". A oto te kawałki, które już są na stole. I wcale nie...